Nasza wysłanniczka do Burkina Faso, Gosia Tomaszewska, opiekuje się również małą apteką w wiosce Saoudé na północy Togo. Właśnie dotarła na miejsce z ufundowanymi przez Was zapasami leków na kolejne pół roku!
Florence, która pracuje na miejscu, mówi, że w ostatnich tygodniach półki opustoszały w zaskakująco szybkim tempie. Dzięki Waszemu wsparciu ta mała apteka świadczy pomoc dla blisko 4000 osób rocznie.
Okolica jest ekstremalnie biedna. Góry, ciężki klimat i bliskość pustyni sprawiają, że od grudnia do lutego wieje tu harmatan, pustynny wiatr, który spowija wszystko czerwonym pyłem. Ludzi nie stać na żadne leki, przychodzą więc do Świętego Frydolina (który patronuje aptece) z receptami od felczerów (czasem idą po kilkanaście kilometrów w jedną stronę) i tu dostają wszystko, co mają zapisane, a standardową opłatą jest… miska kukurydzy, sorgo albo innego zboża. Ta żywność jest gromadzona i rozdawana tym, którzy w porze suchej nie mają co jeść. Apteka w Saoudé pracuje 5 dni w tygodniu i jest dostępna dla wszystkich.
Wizyta Gosi jest też po to, by spotkać się i porozmawiać z mieszkańcami okolicy, którzy korzystają z apteki. Wsłuchać się w ich problemy i odpowiedzieć na te, których nie rozwiązują leki, bo wymagają pogłębionej diagnostyki i wizyt u specjalistów. Trójkę mieszkańców: Grace, Marcela i Florence, Gosia zabrała dziś do stolicy na umówione wcześniej wizyty lekarskie.
Trzymamy za nich kciuki! Oczywiście wkrótce podzielimy się z Wami informacjami o naszych pacjentach, a już teraz dziękujemy Wam za wszystko, co robicie, by ludzie, którzy z trudem wiążą koniec z końcem przez swoją sytuację ekonomiczną, nie musieli rezygnować z leczenia.