– Pół roku mieszkałem w piwnicy – mówi Sergiej.
Zmęczona, przeorana zmarszczkami twarz, spowolnione ruchy starszego pana i przypominający o sobie przy każdym ruchu, przeszywający ból w poturbowanej lewej nodze. Mieszkańca Bahmut pobudza widok kamery. Patrzy w obiektyw jak w ostatnią nadzieję na to, że odnajdzie Natalię – ukochaną przyjaciółkę, którą stracił z oczu podczas ewakuacji.
– Jeśli to widzisz, obiecuję Ci, że Cię znajdę i znów będziemy razem.
Sergiejowi trzęsie się broda. Płacze. Nie wstydzi się łez. Towarzyszą mu codziennie od roku. Stracił wszystko, jak większość mieszkańców Bahmut. O mało co nie stracił też życia.
– Rosyjska rakieta trafiła w mój dom. Nic z niego nie zostało. Jedynie piwnica. Mieszkałem w niej przez kolejne pół roku, bo gdzie miałem pójść? Domy płonęły w całej okolicy. Szukałem jedzenia i wody.
Pocisk rozerwał mury domy Sergieja, przeszłość i przyszłość mężczyzny. Nie ma do czego wracać, ale wciąż ma dla kogo żyć.
Spotykamy Sergieja w jednym z punktów czasowego pobytu w Dniprze. Szacuje się, że ewakuowanych z pierwszej linii frontu jest w mieście 300-400 tysięcy. Dobra Fabryka zaopatruje takie miejsca w to, czego akurat brakuje, a potrafi braknąć wszystkiego.
Dziś dostarczamy żywność do trzech takich punktów. Przejechaliśmy szmat drogi, by tu z nimi być. Wy nie musicie. Już tu z nami jesteście. Jeśli tylko możecie pomóc nam zaopatrzyć Sergieja i innych mieszkańców tego miejsca w ciepły koc, podstawowe środki higieniczne i żywność, zróbcie to. To konieczne minimum wcale nie jest tu tak oczywiste. Bardzo, bardzo Was tu potrzebujemy.