Historia Émilie to historia wielkich marzeń i dorównujących im wielkością rzucanych jej pod nogi kłód.
Émilie ma 25 lat. Mieszka w Ker Massar, dzielnicy na obrzeżach Dakaru, w której osiedlili się w większości imigranci. Jest jedną z nich. Jej mama wyjechała z Gwinei do Senegalu, gdy córka była jeszcze mała. Po kilku latach ściągnęła ją i jej młodszego brata do Dakaru. Zapewniała ich, że tu będzie lepiej, że zaczną wszystko od początku. Zmiana miejsca zamieszkania była dla niej jednak kolejnym szokiem.
W Gwinei posługiwała się językiem portugalskim, którego w Senegalu nikt nie rozumiał. Musiała zacząć szkołę od początku. Z niezwykłym wręcz uporem pokonywała kolejne trudności. Jak tylko w nowym miejscu poczuła się pewniej, ktoś znów zaciągnął w jej życiu ręczny hamulec.
Pewnego dnia Émilie zamiast pójść do szkoły, musiała spakować wszystkie swoje rzeczy i szukać z mamą i bratem innego mieszkania. Była świadkiem częstych kłótni między rodzicami. Bała się, że któraś w końcu skończy się właśnie tak. Mama jeszcze wiele razy zmieniała im miejsce zamieszkania, wciąż szukając tańszego. Brakowało pieniędzy, by Émilie mogła wrócić do szkoły. Ojciec nie chciał pomagać. Zrzucając z siebie odpowiedzialność finansową za jej rozwój posunął się nawet do tego, że zabrał ze szkoły dokumenty i je zniszczył. Widząc bezradność mamy, próbowała nawiązać z nim kontakt sama. Uprosić, by pozwolił jej się uczyć. Za każdym razem odmawiał, obawiając się o swój portfel.
Dziewczyna wzięła sprawy w swoje ręce. Postarała się o nowe dokumenty. Mama zgodziła się wysłać ją do szkoły, choć wiedziała, że zaburzy to ich płynność finansową i będzie prowadziło do najtrudniejszych dylematów przy wydawaniu każdego franka. Émilie wiedziała, jakim wysiłkiem dla całej trójki, było to, że może kontynuować naukę, dlatego bardzo się do niej przykładała. Przynosiła do domu świetne oceny, jednak trudno było nimi nakarmić rodzinę.
Pieniędzy brakło tuż przed maturą. Zamiast na egzamin, poszła do pracy. Pracowała jako pomoc domowa przez kolejne długie miesiące. Pewnego dnia wracając do domu po całym dniu pracy, zobaczyła ogłoszenie:
„Rusza rekrutacja do Foyer Maria Goretti:
– zajęcia z gotowania, krawiectwa, opieki nad dzieckiem, ekonomii i savoir-vivre
– dwuletnia szkoła dla dziewcząt.”
Émilie marzyła o rozwijaniu swoich pasji. Nauka gotowania była jedną z nich. Wysłała zgłoszenie. Dziś cieszy się, że znów może się rozwijać. Siostra Ewa, dyrektorka szkoły, pisze o niej tak: — Émilie jest bardzo ambitna. Choć ma wielkie marzenia, potrafi cieszyć się małymi rzeczami. Podjęła u nas naukę, bo nie było jej stać na spełnianie marzeń o szkole wyższej. W naszym Foyer wspieramy ubogie dziewczyny. Przychodzą do nas dziewczęta z najbiedniejszych zakątków kraju, córki imigrantów, szukają u nas siły i szans na lepszą przyszłość.
Émilie nie mogła trafić lepiej! W Dobrej Fabryce zajmujemy się przecież wyrównywaniem ludziom szans.
Po skończeniu nauki w naszej dakarskiej szkole Émilie chciałaby zdać maturę, a w przyszłości zostać prawdziwym szefem kuchni. My te marzenia bardzo chcielibyśmy spełnić.
Émilie przebaczyła ojcu. Nie chce żyć w gniewie i poczuciu niesprawiedliwości. Wie, że przyszłość jest w jej rękach i mimo trudności, odrzucenia i biedy, warto walczyć o lepsze jutro!
Już za tydzień Dzień Kobiet. To doskonała okazja, by zauważyć kobiety, które noszą w sercach podobne pragnienia: marzą o bezpieczeństwie, zdrowiu, spokojnym życiu i szczęściu dla swoich dzieci. Nie każda jednak ma szansę na realizację tych marzeń.
Jak co roku w dobroczynne24 przygotowaliśmy dla nich Bukiet Dobra. Cegiełkę, dzięki której przed każdą z naszych podopiecznych otwierają się nowe możliwości.
Weź udział w akcji i kup w naszym Doboczynne24 bukiet, który odmienia życie. W dodatku nie więdnie, więc możesz na Dzień Kobiet ufundować go już dziś!!! Kosztuje 25 zł, ale wart jest więcej niż tylko pieniądze. Daje szansę na szczęśliwe życie, o które tak trudno w tym rejonie świata.