Demokratyczna Republika Konga
Drugi co do wielkości kraj w Afryce, kraj pełen paradoksów. Z jednej strony bogaty w zasoby naturalne (m.in. kobalt, miedź, koltan, ropa naftowa, diamenty, złoto), z drugiej jego mieszkańcy należą do najbiedniejszych na świecie. Od dziesięcioleci Kongo pogrążone jest w przedłużających się konfliktach, które doprowadziły do powstania jednego z największych kryzysów humanitarnych na świecie.
Garść informacji:
- Prawie 62% populacji (około 60 milionów ludzi) żyje w skrajnym ubóstwie, za mniej niż 2,15 dolara dziennie.
- Aż 10 milionów ludzi wymaga natychmiastowej pomocy humanitarnej
- 33 miliony ludzi pozbawionych jest dostępu do bezpiecznych źródeł wody i właściwych urządzeń sanitarno-higienicznych
- liczne ogniska śmiertelnych chorób, w tym odry, malarii, cholery i wirusa eboli
- ok. 11% wszystkich przypadków śmiertelnych spowodowanych malarią na świecie miało miejsce właśnie tutaj
27 000
7000
953
11.08.2020
Po koniec czerwca opowiadaliśmy Wam tutaj o Lidii, która w traumatycznych okolicznościach straciła rękę. Była wtedy dzieckiem, a wokół szalała wojna. Jej życie stało się synonimem trudności nie do pokonania. Wierzyła, że przez trudną codzienność pomoże jej iść mężczyzna, z którym się związała. Niestety, jak tylko zaszła w ciążę, chłopak zniknął bez śladu.
— Wtedy zaczęła się prawdziwa bieda — wspomina Lidia. — Jakoś próbowałam sobie radzić, ale jak pracować motyką tylko jedną ręką? — mówi. Głód zagościł na dobre w jej domu. Praca z jednoczesną opieką nad synkiem Janvierem, bywała zadaniem ponad jej siły. Mimo tego nigdy się nie poddała. Gdy mały Janvier zachorował na malarię, przyszła z nim do szpitala w Ntamugendze. Chłopak otarł się o śmierć. Hemoglobina spadła do poziomu, w którym ratunkiem mogła być tylko transfuzja krwi. Po kilku dniach leczenia Janvier poczuł się lepiej. Przebadaliśmy też mamę. Oboje trafili do naszego ośrodka dożywiania i są pod naszą opieką.
Te dwa miesiące zmieniły w ich życiu wszystko. Widać to po uśmiechach i pełnych, zdrowych twarzach. Lidia doświadczyła w życiu już wystarczająco dużo tragedii. Teraz tylko od nas zależy, ile doświadczy dobra. Oczywiście nie przestajemy wspierać Lidii i jej synka. Jeden uśmiech to za mało. Zanim pozwolimy im wrócić do domu, musimy mieć pewność, że są bezpieczni i poradzą sobie sami.
Transfuzja krwi to często środek ratujący życie u pacjentów, zwłaszcza dzieci, cierpiących na ciężką postać malarii, która w Północnym Kivu szaleje. Dla rodziców żyjących za jednego dolara dziennie, 15 dolarów za worek krwi to koszt w żadnej mierze nie do udźwignięcia. Wszystkie transfuzje w szpitalu w Ntamugendze opłacacie Wy. Już nie setki, ale tysiące ludzi zawdzięcza Wam życie. Pomóż nam, by w szpitalu nigdy nie zabrakło życiodajnej krwi.