– Głowa Dawida puchnie od nowotworu i chłopak nie rozumie, co się dzieje. Dobrze, że tata cały czas jest przy nim i wszystko mu tłumaczy.
Chcielibyśmy napisać opowieść na miarę walki Dawida z Goliatem, ale życie to również opowieść o stracie. Czasem bohaterstwo wyraża się w trwaniu przy tych, których tracimy.
Tyle miesięcy walki, podróży do Rwandy, nowoczesny schemat chemioterapii, a i tak okazuje się, że medycyna jest bezsilna. Dawid nie rozumie, dlaczego tak bardzo się starał i tak dzielnie znosił wszystkie zabiegi, a czuje się coraz gorzej. Nie rozumie, dlaczego stracił wzrok w drugim, zdrowym dotychczas oku.
Wtedy Elias przywraca synowi świat, który wymyka mu się z rąk. Cierpliwie tłumaczy, że był bardzo dzielny i wynik tej bitwy nie świadczy o jego staraniach. Że piękno ptaków można poznać również po śpiewie, a słońce świeci dla niego tak mocno, jak zawsze, dlatego jak najwięcej czasu powinien spędzać na świeżym powietrzu. Pociesza, że teraz, kiedy leczenie nie jest już tak uciążliwe, ukochane przez Dawida pomarańcze znowu będą słodkie. Dostanie ich tyle, ile tylko zechce.
Każdy dzień to dla Eliasa i Dawida trudna lekcja kochania świata na nowo. On sam bardzo kocha syna.
W Kongu to niespotykane, by ojciec pozostawił pięcioro dzieci pod opieką mamy i zajął się tylko jednym przez tyle miesięcy, rezygnując nawet z pracy w polu. W całości poświęcił się opiece nad synem. Wielu by tego nie wytrzymało, ale na jego twarzy nigdy nie widać skargi.
Siostra Agnieszka czyta im życzenia siły od Was. Mają podwójną moc, ponieważ wysłaliście je przed samym Dniem Ojca. Wiedza, że nie są w tej drodze sami, że są na świecie ludzie, którzy zapamiętają uśmiech Dawida, to dla Eliasa najpiękniejszy prezent. Dziękujemy Wam za każde spełnione Ostatnie Życzenie Dziecka – za te pomarańcze i przejażdżki samochodem, kiedy nogi są za słabe, by pokonać nawet najmniejszy dystans. Za troskę i za to, że kiedy dla Eliasa nadejdzie najsmutniejszy dzień w tym roku, będziecie tu z nim. Jesteśmy tego pewni.