Żar leje się z nieba. Pogoda w Ukrainie nie przypomina dziś tej, która towarzyszyła pierwszym wystrzelonym w kierunku Kijowa rakietom wczesnym rankiem 24 lutego. Zmieniła się pogoda, zmieniają się nastroje. Życie toczy się dalej. Musi się toczyć. W bezruchu, jakby poza czasem stoją rozszarpane bombami budynki i strawione ogniem samochody. Zamrożone w najstraszniejszej chwili wciąż przywołują dramatyczne momenty ucieczki rodzin w samochodach wypełnionych dobytkiem. Ciał już nie ma. Zostały pochowane, ale rozbita porcelana, dziecięce buciki i rowerki, wciąż tam są. Ból pozostał.
Nikt już nie powinien mieć wątpliwości, co się właśnie dzieje. Jak okrutnie, poza wszelkimi zasadami (o ile wojnie mogą towarzyszyć jakieś zasady), Rosja napadła na Ukrainę. Ta obchodzi dziś święto niepodległości, które – o ironio – zbiega się z 6 miesiącem walk. Nie możemy zapomnieć dziś o tych, dla których ataki zatrzymały czas, odebrały nadzieję, dobytek, życie. Nie możemy zapominać też o tych, dla których ta tragedia wciąż trwa. Oni tam są i choć wszyscy do wojny u sąsiadów zdążyliśmy się już przyzwyczaić, nie możemy uznać, że to normalne. Nie możemy odwracać głowy, opuszczać rolet, zagłuszać niesprawiedliwości, która dzieje się za ścianą.
Dobra Fabryka od pierwszych godzin wojny jest pośród najbardziej potrzebujących. Na początku sami nie wiedzieliśmy, za co się złapać, czego i komu potrzeba najbardziej. Ruszyliśmy na granicę, żeby się dowiedzieć. Przez pierwsze tygodnie karmiliśmy, dawaliśmy ciepło uciekającym przed wojną. Czasem po prostu z nimi byliśmy, stojąc w te najbardziej mroźne noce w kolejce do przeprawy na polską stronę granicy. Później słuchaliśmy potrzeb tych, którzy zostali w Kijowie, Ługańsku, Mikołajewie, Sławutyczach, Lubnym, Czernichowie, Kramatorsku, Słowiańsku, Charkowie i Odessie.
Dzięki Wam możemy odpowiadać na prośby o pomoc. Ciągle jesteśmy w procesie odbierania, pakowania, wysyłania. Kilkanaście dużych transportów, kilkadziesiąt ton artykułów pierwszej potrzeby: produkty spożywcze, pampersy, ubrania dziecięce, środki czystości, koce, latarki, powerbanki. Do szpitali w Odessie, Kramatorsku dotarł sprzęt chirurgiczny, elektrokoagulator, pompa infuzyjna, przenośne USG, rentgen, sztuczna nerka dla oddziału dziecięcego. Odbudowaliśmy nadzieję i poczucie bezpieczeństwa już na ponad 1 000 000 zł.
Dziękujemy, że produkujecie z nami dobro! Jeśli o coś jeszcze możemy Was prosić, przybijcie nam 5! To w dużej mierze dzięki Waszym piątkom, zawsze byliśmy gotowi na pomoc w miejscach, w których nagle pojawił się kryzys. Nie prosimy o coś, co znaczenie obciąży Wasz budżet. Nawet tak niewielka kwota jak 5 zł, ale przekazywana nam regularnie, raz w tygodniu, sprawia, że każdy piątkowicz ma wpływ na to, by udzielać bardzo konkretnej pomocy tam, gdzie potrzeba jej najbardziej! Widzimy, jak bardzo skurczył się nasz piątkowy budżet. Właśnie dziś bardzo potrzebujemy Twojej decyzji, by pomóc nam go odbudować!