Już wiele razy myśleliśmy, że to koniec, że nie damy rady pomóc tym, którzy o pomoc nas proszą.
Polityka, która nazywa ich zagrożeniem i problemem. Jawnie łamane przez oficjeli prawo. Manipulacja, która każe nam w każdym z nich widzieć bandytę, choć to, że codziennie spotykają się z bandyckim traktowaniem europejskich władz, jest już normą. Pushbacki i dziesiątki tysięcy utonięć w Morzu Śródziemnym. Rzucanie kłód pod nogi ekipom ratunkowym. Zmuszanie do powrotu, skąd przyszli głodem. W końcu łzy i trzęsący się ze strachu ludzie, których wnioski azylowe trafiły do kosza i muszą wracać na pewną śmierć, do kraju, w którym ktoś na nich poluje. Wiele razy zderzaliśmy się z murem, ale nigdy nie straciliśmy z oczu najbardziej potrzebujących.
Światowy Dzień Uchodźcy to nie jest ich święto ani dzień pamięci, to dzień, w którym każdy z nas powinien przez chwilę wejść w ich skórę i spróbować lepiej ich zrozumieć. Zaglądając im w wołające o ratunek oczy, wiesz, że nie są problemem, ideologią, zaplanowanym przebiegle przez resztę świata zamachem na Europę. Są ludźmi. Takimi, jak my.
Nawet jeśli są częścią jakiegoś planu, nie są nią z wyboru. Ktoś wykorzystał ich słabość i bezbronność.
Zamknij w sejfie swój paszport, który otwiera Ci drzwi do każdego kraju. Wyrusz w drogę bez gotówki i kart płatniczych. W drodze wszędzie będziesz intruzem, nie zrozumiesz kultury i języka. Pamiętaj, że nie możesz wrócić, a ryzyko związane z ucieczką i tak jest mniejsze niż zostanie w domu. Trudne? Niewykonalne? Niezgodne z prawem? Tak. Tak wygląda ucieczka przed prześladowaniem.
Pracujemy z uchodźcami w Grecji, Bangladeszu, a w Burkina Faso i Senegalu, dając edukację i pracę najbiedniejszym, pomagamy im, by trudnej decyzji o emigracji nigdy nie musieli podejmować. Wiemy, jak myślą, o co proszą, czego potrzebują.
W obozie na Lesbos karmimy chorych i słabych, ale silnym zaczęliśmy dawać narzędzia do pracy. Są wdzięczni. Wcale nie przyszli tu, szukając socjalu, próbując zrobić komuś na złość. Przyszli, by zacząć życie od początku, kiedy w ich rodzinnych stronach prześladowania, wojna i głód chciały je zakończyć.
Home Village to nasza duma! To 5 hektarów ziemi, na której już rosną oliwki, warzywa. Prowadzimy szkółkę, uprawiamy zdrową żywność, pielęgnując ją od ziarenka. I nie my to robimy. Robią to właśnie oni – uchodźcy. Jeśli pomożecie, pracować będzie ich więcej. To, co dzięki nim urodzi ziemia, karmi ich słabszych współtowarzyszy, mieszkańców obozu. Za niedługo będzie też karmić nas. Najwyższej jakości oliwa z oliwek z Home Village już wkrótce dotrze nad Wisłę.