— To bardzo trudna decyzja. Kiedy wiesz, że cała wioska patrzy na ciebie badawczo i w twojej decyzji czy wyjedziesz, doszukuje się prognoz na to, co będzie dalej. Tak jakby misjonarze wiedzieli więcej, znali mapy i strategię rebelii, która codziennie przesuwa front — mówi s. Ania.
Misja w Ntamugendze musiała się ewakuować. Siostra Ania Nowakowska wpierw dojechała do Rutshuru, stamtąd do granicy z Rwandą. Jest już bezpieczna. Spotkała się z siostrami z Nyakinamy. Nikt z nas nie sądził, że to się w końcu stanie, że zrobi się tak niebezpiecznie, że trzeba będzie zostawić dom i szpital. Niestety sytuacja nagle się skomplikowała. Siostra Ania wyjechała w ostatnim możliwym momencie.
Co ze szpitalem? Na miejscu został dr John i część personelu. Nie odchodzą od łóżek. Szpital wciąż leczy i jest gotowy na przyjęcie najbardziej potrzebujących. W pierwszym możliwym momencie dotrze na miejsce transport z zaopatrzeniem, który jest już gotowy i czeka na chwilę spokoju w walkach.
To nie jest tak, że zostawiamy szpital, bo szpital to nie mury, które można odbudować, tylko ludzie, misjonarze, personel, którzy go tworzą. Cały czas jesteśmy w kontakcie z tymi, którzy zdecydowali się zostać. Siostra Agnieszka i Siostra Ania robią co mogą, by każdy był bezpieczny. Czekamy na rozwój wydarzeń.