Na pierwszym zdjęciu samochód siostry Agnieszki podczas jednego z wielu już w ostatnich dniach kursów na przedmieścia Gomy do miejsca, w którym język lawy odciął stolicę prowincji Północne Kivu od arterii prowadzącej na północ. To również droga dojazdowa do naszego szpitala. Siostra Agnieszka przywozi stamtąd samotne matki z dziećmi, które z powodu braku środków uciekają z Gomy piechotą. Dziś razem z lekarzem, pielęgniarzem i kierowcą pojechała do Ugandy przetrzeć szlaki dla nowego kanału zaopatrzenia szpitala. Przywiozła zapas ufundowanych przez Was kroplówek. To ich i leków na malarię potrzeba teraz najbardziej. Za dotychczasowe wsparcie bardzo dziękujemy!!! Prosimy, byście wciąż wspierali nasz szpital i udostępniali informacje z Konga. Wszystkie ręce na pokład!
Ponure wizje snują naukowcy, którzy możliwe scenariusze na najbliższe dni opierają jednak na konkretnych danych, a nie wyssanych z palca informacjach. Niebezpieczeństwo czai się teraz pod dnem jeziora Kivu, tuż obok Gomy. Eksperci twierdzą, że po ubiegłotygodniowej erupcji wulkanu Nyiragongo podziemna magma płynie teraz prosto do jeziora. Analitycy obawiają się, że wyciek pod wodą może spowodować uwolnienie chmury śmiercionośnego i duszącego gazu. To tak zwana erupcja limniczna, która stanowi rzadkie ale potencjalnie katastrofalne zagrożenie dla osób znajdujących się w okolicach jeziora. Rozpuszczony CO2 wydobywa się z dna, dusząc wszystkie istoty żywe. Może także spowodować powstanie na zbiorniku wodnym fali przypominającej tsunami, ponieważ zwiększająca się ilość gazu wypiera wodę. Kilka dni temu usunęła się do jeziora część drogi biegnąca wzdłuż wybrzeża. Kilka hektarów zostało wprost wchłoniętych przez wodę. To jeden z sygnałów, że wulkan nie śpi, a niebezpieczeństwo wciąż jest olbrzymie.
Ponad 400 000 mieszkańców Gomy opuściło swoje domy. Ulice miasta świecą pustkami. Przypomnijmy. Goma to główne miasto prowincji, w której znajduje się nasz szpital i najbliższy punkt jego zaopatrzenia oraz poszerzonej diagnostyki dla najciężej chorych pacjentów. Uciekinierzy z Gomy rozproszyli się po całej prowincji. Sporo osiedliło się w okolicach Ntamugengi. Wszystkich najciężej chorych siostra Agnieszka przyjmuje w szpitalu.
Na domiar złego prócz wulkanu wzmożoną aktywność przejawiają również terroryści. W Beni, położonym kilkaset kilometrów na północ od Ntamugengi, doszło do dwóch ataków, w których zginęło 50 osób. Dżihadyści częściowo powiązani z tak zwanym Państwem Islamskim zaatakowali dwie wioski. Ofiary to głównie cywile. To oznacza, że okolice naszego szpitala w najbliższym czasie powinny spodziewać się napływu nie tylko uciekinierów z Gomy, ale i uchodźców z północy.
Nasi podopieczni bardzo nas potrzebują! Możecie pomóc! Bardzo liczy się dla nas również Wasza pomoc w udostępnianiu tej wiadomości, by wieść o potrzebach mieszkańców wschodniego Konga dotarła do jak największej liczby osób.