– Przestraszyliśmy się, kiedy się przewróciła. Ale naprawdę mrożąca krew w żyłach była ta cisza, kiedy – zamiast zapłakać – nie wstawała. Można mieć wrażenie, że cały świat wstrzymał oddech.
Z tatą Melat mamy kontakt tylko przez WhatsAppa, ponieważ ten nigdy nie przestał szukać ratunku dla swojej córeczki w najdalszych zakątkach świata. Głęboko wierzy, że gdzieś jest nowa terapia, która pomoże jego córce powrócić do sprawności.
Pewnego popołudnia podczas zabawy Melat potknęła się i uderzyła głową o posadzkę. Kilkadziesiąt minut później znalazła się na oddziale intensywnej terapii, ale zapadła w śpiączkę. A kiedy już się z niej wybudziła, na jaw wyszły ogromne zmiany neurologiczne. Rodzice Melat szaleli z rozpaczy, zwracając się po pomoc nawet do kliniki w Indiach. Odpowiedź zwaliła ich z nóg – nikt nie wiedział, jak pomóc.
Rodzice Melat do końca nie chcieli powierzyć córki opiece hospicjum. To jak przyznanie, że skończyły się możliwości ratunku. Hospicja zwykło się uważać za umieralnie, a opiekę paliatywną za formę leczenia, która jest tak naprawdę poddaniem się, ale – jak zdołaliśmy ich przekonać – nic bardziej mylnego. Tutaj najważniejsze jest życie!
Podajemy Melat leki i przeprowadzamy regularną rehabilitację. Efekty widać – Melat zaczęła reagować. Wydaje dźwięki, płacze, śmieje się. Reaguje na głos swojej ulubionej opiekunki, która traktuje ją jak własną córkę.
Każda reakcja to ogromny sukces.
Patrząc w oczy Melat, widzimy – ona dosłownie walczy o każdy grymas i gest. Ma przeciwko sobie diagnozy lekarzy, teoretycznie nieodwracalne zmiany, ale mimo to codziennie wyszarpuje od życia kolejne momenty normalności. I my głęboko wierzymy, że na tym nie poprzestanie.
Melat jest z nami już od trzech lat, jest jedną z najmłodszych naszych pacjentek. Prosimy – wesprzyjcie ją w tej walce, podarowując jej z okazji 9. urodzin najlepszy na teraz prezent – dzień pobytu i rehabilitacji w hospicjum. Jesteśmy pewni, że nadejdzie dzień, kiedy dzięki Waszemu wsparciu Melat będzie mogła powiedzieć: Dziękuję.