Melat ma 5 lat. Od wczoraj jest pod opieką wspieranego przez nas hospicjum w Kabudze. To najmłodszy pacjent od początku istnienia tego jedynego w Rwandzie ośrodka opieki paliatywnej.
Melat była niezwykle energicznym dzieckiem. Wszędzie jej było pełno. We wrześniu, w piękne, słoneczne popołudnie dziewczynka bawiła się z koleżankami. Wciąż wymyślały nowe zabawy. Tak było zawsze, gdy spotykali się całą paczką naładowanych energią maluchów. Nikt nie spodziewał się, że tym razem zabawę przerwie tragiczny upadek. Melat uderzyła głową o posadzkę. Zapadła cisza.
Kilkadziesiąt minut później była już w szpitalu. Lekarze robili co mogli, jednak Melat przez kolejne tygodnie nie wybudzała się ze śpiączki. W końcu się udało, dziewczynka się wybudziła, ale zmiany neurologiczne były olbrzymie. Z dzieckiem w zasadzie nie ma kontaktu. Po czerech miesiącach pobytu w szpitalu, lekarze uznali w końcu, że nic więcej nie mogą dla niej zrobić.
Rodzice szukali ratunku za granicą. Nadzieją były Indie. Odpowiedź tamtejszych lekarzy sprawiła jednak, że nikły płomyk nadziei zgasł. Rodzice nie wiedzieli co dalej robić. Nie mają warunków, by odpowiednio zaopiekować się dzieckiem. W końcu dowiedzieli się o Kabudze. Powierzyli nam opiekę nad córką. Sami spędzają przy niej każdą wolną chwilę. Melat trafiła do pokoju Marie-Louise, która jest u nas od dwóch lat. Całymi godzinami czuwa przy małej, mówi do niej i tak jak my wszyscy, chce jak najlepiej się nią zająć.
Na szczęście mamy na pokładzie Sylwestra, genialnego fizjoterapeutę, który już ułożył plan zajęć. Będziemy robili wszystko, by poprawić jej stan.
Pamiętajcie dziś o Melat i jej rodzicach. A jeśli możecie, wesprzyjcie nas w opiece nad małą.