Dramatyczne wieści napływają do nas z Bangladeszu. Około 15:30 czasu lokalnego w samym centrum Camp 9, czyli tej części obozu, gdzie od 2 lat działa nasz projekt, wybuchł pożar. Centrum dziennej opieki, w którym pomoc, edukację i wyżywienie zapewnialiśmy codziennie kilkudziesięciu dzieciakom, obróciło się w pył. Jesteśmy chyba jedyną polską organizacją zaangażowaną w tym naznaczonym codziennym cierpieniem tysięcy ludzi miejscu. Co najważniejsze udało nam się ustalić, że wszyscy podopieczni i cały personel centrum został ewakuowany w bezpieczne miejsce. Nikomu nic się nie stało!
Camp 9, który jest domem dla około 40-60 tysięcy Rohingów, wciąż płonie. Za wcześnie, by mówić o przyczynach, choć pierwsze doniesienia wskazują na wybuch butli z gazem. Nie wiemy też nic o ofiarach wśród mieszkańców tej części obóz, ale skala zniszczeń jest olbrzymia.
Sąsiadujący z nami ośrodek Lekarzy Bez Granic i wiele szałasów będących tymczasowym, ale od lat jedynym schronieniem dla mieszkańców największego na świecie obozu dla uchodźców, podzieliło niestety los naszego centrum.
Cały czas jesteśmy w kontakcie z operatorami naszego projektu na miejscu. Będziemy Was na bieżąco informowali o tym, co się tam dzieje i o możliwych scenariuszach naszej odpowiedzi na tę niewyobrażalną tragedię. Wyślijcie tego wieczora jakąś dobrą myśl tym, którzy nie mając nic, dziś stracili wszystko.
Dziś rano dostaliśmy zdjęcia z naszego centrum. Dzieci były dumne z tego, jakie plony udało się im wyhodować. Pośród wielu zajęć, uczyli się również dbania o ogródek warzywny, a to co udało im się w nim zebrać, zabierali dla swoich rodziców. Nikt się nie spodziewał, że w ciągu 5 minut całe nasze centrum dosłownie zniknie z powierzchni ziemi.