– Dziś znów wydaliśmy o kilkanaście posiłków za mało – skarży się Fahim w lipcu – a przecież zaraz będziemy karmić nie 200, a blisko 800 potrzebujących!
Namioty zmieniające swoje położenie, rodziny, które ciągle się przenoszą, oraz te rozdarte przez odmowę azylu – w obozie dla uchodźców na Lesvos nie ma ani jednej stabilnej rzeczy. Dlatego tak bardzo zależy nam na tym, aby choć ten jeden ciepły, zdrowy posiłek dziennie, był czymś, na co potrzebujący zawsze mogą liczyć. Ale jak to zrobić w obliczu obozowego chaosu, który rozbrzmiewa trzema różnymi językami, a informacje gubią się w gąszczu zmian?
Podjęliście wyzwanie razem z nami i w ten sposób wspólnie stworzyliśmy aplikację, która umożliwi wolontariuszom precyzyjne docieranie z pomocą. Wiemy teraz dokładnie kogo i gdzie powinniśmy odwiedzić. Nie ma ryzyka, że dojdzie do pomyłki!
Narzędzie już mamy, choć w obliczu rosnącego kursu euro obawiamy się, że nie wystarczy nam samych posiłków – tych najpotrzebniejszych, dla kobiet w ciąży, schorowanych seniorów oraz małych dzieci, dla których obozowy catering nie jest wystarczający, lub wręcz im szkodzi. Codziennie wolontariusze Home for All patrzą w oczy matkom, które dałyby wszystko, aby ich dzieci zjadły świeże warzywa. Dałyby wszystko, aby nie musieć więcej prosić o leki przeciwbólowe dla dzieci, którym dieta obozowa po prostu szkodzi.
Wolontariusze odwiedzają także cukrzyków oraz seniorów cierpiących na nadciśnienie, którzy, pozbawieni dostępu do leków, w diecie mogą upatrywać jedynej deski ratunku.
– Chodzę po obozie i zadaję sobie pytanie, czy przetrwałabym tu chociaż miesiąc. Myślę tu o diecie, o warunkach sanitarnych, o dostępie do opieki medycznej. I nie jestem pewna – a przecież mogłoby to spotkać mnie i moją rodzinę, gdybym tylko urodziła się w innym miejscu – mówi Kasia, nasza analityczka, pracująca w obozie nad aplikacją.
Żywność, którą rozdajemy dzięki Home for All, to nie tylko posiłek. To namiastka stabilności i bezpieczeństwa dla tych, którzy w życiu wszystko utracili. To ciepło, kiedy rodzina może usiąść przy posiłku razem. To w końcu jeden dzień więcej dla tych, na których brak dostępu do leków wydał najsurowszy wyrok.
Prosimy, podarujcie jeden posiłek. Za chwilę nadejdzie Black Friday i wszyscy ulegniemy gorączce zakupów promocyjnych. Jeśli możecie sobie na to pozwolić – pomyślcie także o tych, którzy nie oczekują już niczego – żadnego gadżetu, sprzętu elektronicznego czy zabawki. Marzą jedynie o tym, by ich rodziny przetrwały trudne, obozowe warunki. Warunki, w których jeden posiłek dziennie wcale nie jest gwarantowany. Podarujcie im obiad i sprawcie, aby żaden potrzebujący nie był jutro głodny!