Od kilku miesięcy zauważamy w naszej części kraju niepokojący wzrost bandytyzmu – pisze z Konga siostra Agnieszka Gugała odpowiedzialna za szpital w Ntamugendze. – Nie wiadomo, na ile jest to efekt pogarszającej się sytuacji ekonomicznej mieszkańców w związku z pandemią, a na ile coraz większego poczucia bezkarności bandytów. Faktem jest, że nowe rebelie i grupy bandyckie wyrastają tu jak grzyby po deszczu.
Ludzie tęsknią za sprawiedliwością i głośno się jej domagają, ale o bezpieczeństwo mieszkańców tej części Konga nie dba już nikt. Nie ma dnia, by ktoś nie został porwany, postrzelony lub zabity. Tragiczne wiadomości wpisały się już w codzienność tak mocno, że dzień bez złych wieści nie przynosi oddechu, ale potęguje strach, że zaraz wydarzy się jeszcze coś gorszego.
Kilka dni temu bandyci wtargnęli do jednej z chat w Ntamugendze i sterroryzowali żonę Józefa. Kazali jej siedzieć cicho i czekali, aż mężczyzna wróci do domu. Gdy mąż w końcu pojawił się, czekało na niego pięciu uzbrojonych w karabiny i maczety ludzi. Zaczęła się szamotanina. Próba porwania nie poszła po myśli bandytów. Józef został postrzelony i zginął na miejscu. Na niepokojące krzyki zareagowali sąsiedzi. Ruszyli na pomoc rodzinie Józefa, zupełnie nie wiedząc, co dzieje się na jego podwórku. Wśród nich synowa ofiary, Judith. Była w ósmym miesiącu ciąży. O niebezpieczeństwie dowiedziała się, gdy było już za późno. Seria z kałasznikowa oddana w szale i na ślepo rzuciła ją na ziemię. Jedna kula trafiła w pierś, druga… w brzuch.
Bandyci uciekli. Mieszkańcy ułożyli Judith na noszach i przynieśli kobietę do naszego szpitala. W Kongu nie da się wybrać numeru alarmowego i wezwać pomocy, bo pogotowie ratunkowe tu nie istnieje. Droga zajęła im godzinę. Kiedy Judith znalazła się w rękach lekarzy z Ntamugengi, ci widząc ranę, byli niemal pewni, że dziecka nie uda się uratować. Szybko jednak okazało się, że kula uszkodziła jelita, otarła się o żołądek, ale nie tknęła płodu. Transfuzja krwi, tlen i operacja.
Kongo jest pełne tragedii, czego najlepszym dowodem jest ten tekst. Dzięki Wam i wspaniałej ekipie z Ntamugengi na naszych oczach dzieje się jednak również bardzo wiele cudów. Judith ma się już nieźle, co widać na załączonym zdjęciu. Rehema, która przyszła na świat trochę za wcześnie, jest na naszej małej neonatologii w ciepłym gniazdku, również ufundowanym przez Was. Wspomagamy jej oddychanie i karmimy mlekiem zastępczym. Judith nie tak wyobrażała sobie narodziny swego pierwszego dziecka, ale radość z tego, że mała żyje i każdego dnia staje się coraz silniejsza, sprawia, że szczęśliwsza już być nie może.
Ostatni tydzień listopada to święto zakupowego szaleństwa.
#blackfriday kusi wyprzedażami. W Sklepie z Dobrem promocji nie ma, bo DOBRO jest zawsze w najlepszej cenie, ale bardzo chcielibyśmy zrobić dla Konga wielkie zakupy. Namówcie też innych, by odwiedzili Dobroczynne24 – sklep ratujący życie. Podreperujmy dziś fundusz na krew do transfuzji. Dla naszych pacjentów jesteście jedynym ratunkiem!!!