Z dnia na dzień greckie władze postanowiły zafundować mieszkańcom obozu na wyspie Lesvos GŁÓD. Masz już azyl lub właśnie oficjalnie ci go nie przyznano? Nie jesz. Radź sobie sam. Koniec z podstawowym minimum.
– Sytuacja jest dramatyczna. Ludzie są zdesperowani – mówi Katerina, która natychmiast postanowiła zwiększyć przepustowość kuchni Home for All, żeby nakarmić głodnych. Sytuacja przypomina tę, z którą mieliśmy do czynienia zaraz po pożarze obozu Moria. Potrzebujemy Waszej pomocy!
Ponad 500 osób z dnia na dzień stało się bezdomnymi. Nie otrzymają ani jednego posiłku. Nie mają gdzie pójść, nie mają pracy, perspektyw. Bezpieczne miejsce, które znaleźli dla siebie po miesiącach lub latach tułaczki, znów z dnia na dzień stało się dla nich piekłem. Skupiamy się na tych, którzy zostali z niczym, choć pomocy potrzebują też ci, którzy dostają cokolwiek. “Cokolwiek”, czyli oficjalna dzienna racja żywnościowa, to tyle, ile widać na zdjęciu nadesłanym nam przez młodą kobietę z Lesbos.
To proste. Nie zjedzą posiłku, jeśli my go im nie podarujemy. Nikt inny im go nie da. O Lesbos zapomniał już cały świat. My nie zapominamy i wierzymy, że ruszycie dziś z nami na ratunek dla tych, którzy podstawowe prawa stracili nie gdzie indziej, ale w Europie. Są wśród nich dzieci, kobiety w ciąży i chorzy. Sami damy radę przygotować dla nich posiłki przez kolejne dwa, trzy dni. Nie możemy karmić ich w obozie. Będziemy to robili poza nim. Was potrzebujemy, by kupić dla nich więcej czasu, zanim ujawnią się powody okrutnych decyzji i pojawią dla nich jakieś rozwiązania. Intencją wydaje się przymuszenie ludzi, by się stąd wynieśli. Gdzie? Nie wiadomo.
O łamaniu praw człowieka, międzynarodowych konwencji i zapisów Karty Praw Podstawowych Unii Europejskiej mówi się tu od dawna. “New York Times” ujawnił właśnie reportaż opisujący jedno wydarzenie z 11 kwietnia tego roku, kiedy 12 migrantów, w tym mężczyźni, kobiety i dzieci (jedno niemowlę), zostało zatrzymanych na Lesbos, zamkniętych w nieoznakowanej furgonetce i wywiezionych do portu, z którego straż przybrzeżna odtransportowała ich na otwarte morze. Z relacji poszkodowanych, z którymi dziennikarz amerykańskiego dziennika rozmawiał w areszcie w Izmir, położonym na tureckim wybrzeżu, wynika, że pogranicznicy zabrali im wszystkie rzeczy, umieścili ich w pontonie i porzucili na otwartym morzu. Relację potwierdzają nagrania wideo, wykonane z greckiej plaży, potwierdzające przebieg sytuacji.
Nie dajmy sobie wmówić, że to dla naszego dobra, że ktoś w naszym imieniu broni naszej przestrzeni i przyszłości. Nie obronimy jej, robiąc krzywdę innym. Dziś ruszamy na ratunek mieszkańcom obozu na Lesbos, którzy z dnia na dzień zostali bez jedzenia.
Prosimy, rusz z nami na ratunek i ufunduj dziś choć jeden posiłek!