– Nikt nie wie, o co tu chodzi – mówi Katerina. – Dziś obóz wygląda tak, ale jutro wszystko może być inaczej.
Tak było kilka tygodni temu, kiedy z dnia na dzień mieszkańcy obozu, których wniosek o azyl po raz kolejny trafił do kosza, lub ci, którzy właśnie azyl dostali, dowiedzieli się, że nie ma dla nich jedzenia. Nie można ich karmić, a o swoją przyszłość muszą zadbać sami. Bez pieniędzy, pracy i dachu nad głową każdy wie, jak to się dla nich skończy, ale nikt już o to nie dba.
Grecja nie chce uchodźców. Wybory parlamentarne w ubiegłą niedzielę dały większość partii, która chce skończyć z gościnnością. Odpowiedzialny za imigrację minister postawił sprawę jasno: jesteś białym katolikiem – możesz zostać, nie jesteś – pakuj się, bo do nas nie pasujesz i już nie będziemy mili.
Za słowami idą czyny. Z zeznań świadków wynika, że największa tragedia na Morzu Śródziemnym, do jakiej doszło 14 czerwca, nie była nieszczęśliwym wypadkiem, a konsekwencją próby siłowego odepchnięcia ludzi przez grecką straż przybrzeżną. Płynąca z Tobruku łódź z ponad 700 pasażerami na pokładzie wywróciła się, zabierając na dno prawie 600 ludzkich istnień.
Nikt sprawy nie bada, pod ziemię zapadły się nagrania z kamer i dzienniki pokładowe mającej czuwać nad bezpieczeństwem jednostki. Dziennikarze zapowiadają upublicznienie 32 podobnych, dobrze udokumentowanych naruszeń prawa międzynarodowego i zgłoszenie ich do Międzynarodowego Trybunału.
Co to oznacza dla nas? Tylko tyle, że przebiegająca przez środek stołów, przy których zasiadają rodziny i przyjaciele, linia podziałów politycznych sprawia, że wszyscy zajęci są kłótnią o swoje poglądy i przekonania. Głosu nie mają oczywiście najbardziej poszkodowani, niechciani i wykluczeni. To dla nich tu jesteśmy. To im codziennie pokazujemy, że mają na tym świecie nie tylko wrogów, ale wspaniałych przyjaciół – Was, którym nie jest wszystko jedno, co się z nimi stanie.
Kilkadziesiąt matek z dziećmi zaprosiliśmy dziś na wspólne biesiadowanie. Katerina przygotowała pyszny posiłek, dodając przypraw i serca do wspaniałych warzyw z naszego gospodarstwa Home Village. Wcześniej z Nikosem wykopaliśmy właśnie wschodzące ziemniaki, pielęgnowane i uprawiane przez tych, którym z obozu już udało się wyjść. Spełniamy ich marzenie o pracy, bo zgodnie z kulturą, z której pochodzą, rolą mężczyzny jest praca i utrzymanie rodziny, a nie wyłącznie kłótnie o to, jak urządzony jest ten świat. Nie chcą tkwić bezczynnie. Chcą pracować.
Przywracamy ludziom godność, dając im pracę w Home Village i karmiąc najsłabszych i chorych w obozie. Zrób to dziś z nami. Podaruj choć jeden ciepły posiłek. Spójrz na twarze tych ludzi i zostań ich przyjacielem. Zrób to teraz.