– To nasza matka. Bardzo nas kocha. Mamo, wiesz, że tak jest, prawda? – mówi Teresa. Kobieta przeszła udar i jest sparaliżowana. Nie ma jednak problemu rzucić się siostrze Marii na szyję, wtulić i mówić jak do matki.
Teresa jest w hospicjum w Kabudze od dwóch lat. Nie byłaby w stanie funkcjonować samodzielnie. Bez całodobowej opieki, fizjoterapii i odpowiednich dla niej warunków już pewnie by nie żyła.
Obok na łóżku leży Virgini. Chwali się, że ma już 102 lata. Choć pewne jest, że jej metryka mieści się w przedziale między 90-100 lat, to sama dokładnie nigdy nie wiedziała, kiedy się urodziła. Rejestrowanie nowonarodzonych dzieci nie było wtedy powszechną procedurą w Rwandzie. Dokumenty wyrabiało się czasem lata po narodzeniu, proponując dowolną datę urodzin. W hospicjum nikt jednak nie chce Virginii sprawdzać dokumentów. Nasza 100 latka jest szczęśliwa. Tylko to się liczy.
Odwiedzając kolejne sale w hospicjum, ma się poczucie, że wszystkich pacjentów łączy ten sam błysk w oku.
– Przychodzą umęczeni. Często zaniedbani, bezsilni. Widać, że cierpią i przede wszystkim w ich oczach widać głęboki, egzystencjalny smutek – mówi siostra Maria. – Początkowo są bardzo zamknięci, nie wiedzą do końca, gdzie są i co tu się będzie działo, ale szybko przekonują się, że są tu u siebie.
I tak właśnie jest. Po kilku dniach śmiechu jest więcej niż smutku. Leki, komfortowe warunki, zajęcia fizjoterapeutyczne zmniejszają ból i niemoc. Wraca sprawność i znika umęczony wyraz twarzy.
– Pierwszy pojawia się właśnie ten błysk w oczach. Wtedy już wiemy, że nawet jeśli na poprawę sprawności organizmu trzeba będzie poczekać, to już zmierzamy w tym kierunku.
Wśród pacjentów hospicjum w Kabudze chce się być. Radość i spokój przekraczają tu ból i niepewność. Tu się nie umiera. Tu żyje się do samego końca.
Wspaniały zespół, któremu dowodzi siostra Maria może robić z pacjentami takie cuda, dzięki Wam. Właśnie teraz możesz ufundować taki błysk w oku, zapewniając choremu choć jeden spokojny, wolny od trosk dzień pobytu w hospicjum. Najlepszym i jedynym takim miejscu w Rwandzie.