W Kongu wojna. Rebelia zdobywa kolejne wsie i niebezpiecznie zbliża się do naszego szpitala. Bardzo Was dziś potrzebujemy! Pokażmy, że jesteśmy z całym personelem i pacjentami. Wesprzyjmy ich w tych trudnych godzinach.
To co dzieje się od kilku dni w Demokratycznej Republice Konga, a dokładnie w Północnym Kivu, na wzgórzach bezpośrednio sąsiadujących z naszym szpitalem, mrozi krew w żyłach. Dziś nikt tam nie myśli o świętowaniu Dnia Ojca. Ci mają pełne ręce roboty, uciekając z domów przed agresją rebelii, która przejmuje kolejne tereny siejąc zniszczenie i śmierć.
Od frontu dzieli nas zaledwie kilka kilometrów. Potrzebujemy szybko zrobić zapasy, bo zaraz droga do stolicy prowincji może zostać odcięta. W naszej wiosce przybywa uchodźców z sąsiednich miejscowości. Słuchać strzały karabinów i ciężkiej artylerii. Wojna jest nieprzewidywalna. Nie słychać syren alarmujących o zagrożeniu, a to może nadejść w każdej chwili i z każdej strony.
Schemat działań rebeliantów bardzo przypomina ten znany nam zza wschodniej granicy. Agresorzy wkroczyli zajmują kolejne tereny w imię wyzwolenia terenów spod jakiejś niewidzialnej grożącej im siły. Tak naprawdę chodzi o wpływy i minerały, którymi całe Północne Kivu jest naszpikowane.
Świętując dziś Dzień Ojca pomyślmy o tych, którzy myślą dziś tylko o tym, by ich rodziny przetrwały kolejny dzień. Wsparcie dla szpitala, który przyjmuje kolejne fale uchodźców jest dziś naszym najwyższym priorytetem. Prosimy Was o wsparcie.