– Takie dzieci często są ze szpitali wypisywane, ponieważ nie można im pomóc. Jestem przekonana, że tak byłoby z Meshakiem. – mówi Agnieszka. – Ale on reaguje ruchem, jest jakiś kontakt. Jest nadzieja.
Malaria mózgowa to wyjątkowo trudny przeciwnik. Senność przechodząca do dezorientacji, a później śpiączka może trwać kilka dni, ale może także przyjść nagle, poprzedzona drgawkami. Trudno jest patrzeć na cierpienie dziecka.
Mama Meshaka pochodzi z wioski położonej 30 kilometrów od naszego szpitala. Ich okoliczny szpital istnieje tylko w teorii – brakuje w nim nawet łóżek i igieł. Dystans ten pokonała z dwojgiem dzieci pieszo, mimo że sama jest w złym stanie. Kiedy do nas dotarła, nie miała już nic – ani żywności ani jakiegokolwiek ubrania na zmianę. Trzymała tylko w chuście Meshaka, a za rękę prowadziła córeczkę Alice.
Nie wiemy, jak rozwinie się sytuacja Meshaka, ponieważ skutki malarii mózgowej są nieprzewidywalne. Miewa gorączki, dlatego jest pod stałą obserwacją naszych szpitalnych lekarzy. Regularnie wykonujemy kontrolne badania krwi. Jedno jest pewne – niedługo będzie potrzebował potężnej rehabilitacji.
Ale są rzeczy, które wspólnie możemy zrobić już teraz – najważniejsze jest odżywienie chłopca. Podajemy mu przez sondę rozdrobnioną, wysokobiałkową żywność oraz musy owocowe. Odżywiamy też mamę, której dom został spalony w wyniku walk między rebeliantami a wojskiem. Meshak i jego mama potrzebują dziś Superbohatera – czy odpowiesz na nasze wezwanie?