Ile nieufności, strachu, bólu jest w tych oczach. Wiemy, co widziały. Jesteśmy na bieżąco ze wszystkimi kongijskimi kręgami piekła, które ludzie fundują innym ludziom.
Minie wiele miesięcy, zanim do tych przedwcześnie dorosłych oczu powróci iskierka nadziei, że człowiek może być dobry. Że są wyciągnięte ręce, które nie tylko odbierają, ale też dają. Czasami wręcz przyprawiają skrzydła – i nic nie chcą w zamian. To Wasze ręce.
Centymetr po centymetrze, zmieniacie z nami świat na lepsze. Dziś karmiąc dziecko cierpiące z głodu, jutro lecząc rany po wybuchu miny na rodzinnym polu, pojutrze przekazując podręcznik do nauki pierwszych literek. Kiedyś pomożecie, fundując narzędzia do pracy na polu. Każdą beznadzieję zamieniacie w nadzieję.
Piszemy o tym z taką pewnością, ponieważ robicie to z nami od prawie 10 lat. Znamy Was. Czasem rozmawiamy ze sobą „Pani Joasia znowu przekazała 45 zł, pamiętam, jak zakładała zlecenie 8 lat temu – ale ten czas leci” albo „Pan Zbigniew, to ten, którego poznaliśmy na spotkaniu 9 lat temu, prawda?“.
Za to zaufanie, za niekończące się pokłady empatii, za przywracanie nadziei w oczach naszych najmłodszych pacjentów – z całego serca Wam dziękujemy.