Koło godziny 15 sejsmografy w Rwandzie odnotowały kolejne wstrząsy. Władze ostrzegają, że wulkan Nyiragongo w każdej chwili może wybuchnąć znów. Po wczorajszej erupcji, pierwszej tak dużej od 19 lat, języki lawy dosięgły Gomy, zagrożone jest lotnisko, a droga na północ do naszego szpitala w Ntamugendze odcięta jest zupełnie.
— Ludzie zawsze mówili, że wolą wojnę od wulkanu. Jest bardziej przewidywalna i przynajmniej wiadomo gdzie i kiedy uciekać — mówi siostra Agnieszka, odpowiedzialna za szpital w Ntamugendze. — Nie przespaliśmy nocy, cały czas jesteśmy w kontakcie ze znajomymi z Gomy. Po dwóch stronach spalonej lawą drogi znalazły się setki rodzin. Również jeden z naszych pielęgniarzy utknął w Gomie i nie wiadomo, kiedy uda mu się wrócić. Do szpitala nie dojedzie też w najbliższym czasie onkolog, który regularnie podawał naszym pacjentom chemię — relacjonuje siostra Agnieszka.
Aż trudno uwierzyć ile nieszczęść nagromadziło się w tym zakątku świata. Wojny, bandyckie napady, epidemie cholery, eboli, a teraz jeszcze wulkan. Lawa może dotrzeć do lotniska, w pobliżu którego są gigantyczne składy paliwa. Władze zarządzają ewakuację. Sporo mieszkańców Gomy uciekło w nocy przez granicę z Rwandą, ale wielu nie chce się oddalać od swoich domów z obawy przed złodziejami, którzy plądrują porzucone mieszkania.
W najbliższych dniach siostra Agnieszka opracuje sposób zaopatrywania szpitala z pominięciem Gomy, na wypadek gdyby droga pozostawała nieprzejezdna tygodniami. Wtedy brakować będzie wszystkiego: paliwa, ryżu, leków, opatrunków i mleka terapeutycznego dla dzieciaków z ośrodka dożywiania, których ostatnio zgłasza się do nas coraz więcej. Jak tylko ustalimy plan z pewnością damy Wam znać, jak można nam pomóc. Alternatywą dla zakupów w Gomie jest przeprawa przez granicę z Ugandą. Wtedy jednak zakupy będą nas więcej kosztowały. Już dziś można wesprzeć nasz szpital wchodząc na dobroczynne24 i pomagając nam choćby w zbieraniu funduszy na karmienie najmłodszych naszych pacjentów.
To trudny czas dla mieszkańców Gomy i okolic. Nagle w tej nieprzewidywalnej kongijskiej rzeczywistości, brakło nawet tej namiastki stabilności, którą ludzie sobie wypracowali. Nikt nie wie co będzie jutro. W Ntamugendze właśnie zaczął padać deszcz. W powietrzu unosi się drażniący zapach siarki. Mieszkańcy boją się, że toksyczny pył wulkaniczny skazi źródła wody i zniszczyć uprawy.