Jesteśmy po nocy w Ukrainie. Udało nam się wjechać w głąb kraju na wysokości przejścia granicznego w Krościenku. Na odprawę czeka tu ponad 4000 samochodów. Ludzie, których spotkaliśmy w kolejce na wysokości miejscowości Chyrów (ok. 15 km od granicy), dojadą do przeprawy koło czwartku, piątku. W samochodach są matki z małymi dziećmi. Niektóre chore. Potrzeby takie, jak podczas wszystkich ostatnich naszych nocnych dyżurów – ciepło.
Gorąca herbata, energetyczne batony, czekolada to konkretna pomoc, by osłabieni kilkudniową drogą i długim oczekiwaniem ludzie, mogli pójść dalej. Zwróciliśmy uwagę na to, że po stronie ukraińskiej brakuje też zaplecza sanitarnego. Przez kilkanaście kilometrów minęliśmy jednego toi-toia.
Dziś media podały informację, że kobiety i dzieci będą przepuszczane do Polski bez odprawy. Praktyka na granicach pokazuje, że obie strony ograniczają formalności do minimum. Całą przeprawę komplikuje fakt, że w co drugim samochodzie są mężczyźni. Oni muszą udowodnić fakt, że nie obejmuje ich obowiązek powszechnej mobilizacji. W takiej sytuacji, nawet zmiana przepisów może nie rozwiązać problemu ciągnących się kilometrami kolejek.
Dziękujemy wszystkim, którzy pomagają dotrzeć nam do potrzebujacych. Dziś w nocy niezwykłą wsparcie otrzymaliśmy od ukraińskich strażników granicznych. Nie tylko ułatwili nam wjazd do kraju, ale pomagali w dystrybucji gorącej herbaty.
Nie wiemy jeszcze, gdzie będziemy dzisiaj, ale z pewnością zrobimy wszystko, by dotrzeć tam, gdzie będziemy najbardziej potrzebni.