Zostaliśmy sami. Organizacje humanitarne ewakuowały większość swoich pracowników z całej prowincji. — Przyjechaliśmy tu po to, by być z tymi ludźmi i teraz nadszedł moment próby. Nie możemy zostawić ich w tak ciężkiej sytuacji — mówi s. Agnieszka Gugała.
Noc i poranek w Ntamugendze upłynął spokojnie. Wioska wciąż jest pod okupacją rebelii. Walki przesuwają się na południe. Odcięta jest jedyna droga łącząca misję sióstr od Aniołów od Gomy, stolicy prowincji. Jedyna, którą można ewakuować ludność cywilną.
Ludzie, którzy od niedzieli przebywali w ukryciu, powoli wychodzą, by ocenić straty po bitwie, jaka rozegrała się w Ntamugendze. Wciąż mamy pod opieką rannych, którzy czym prędzej powinni znaleźć się pod opieką lekarzy. Kolejnym problemem stają się dla nas zapasy żywności. Mamy ich zaledwie na kilka dni. Sytuację mogą poprawić mieszkańcy, którzy narażając się, powoli wracają na swoje pola. Jeśli uprawy nie zostały zniszczone lub ograbione, jest szansa, że będzie co jeść przez kolejne dni.
Trwa pilna zbiórka Dobrej Fabryki. Nie zostawimy mieszkańców Ntamugengi. Nie opuszczamy szpitala. Jak tylko pojawi się taka możliwość, dotrzemy na miejsce z pomocą humanitarną.