Bangladesz
Jest jednym z najbardziej zaludnionych i zarazem najbiedniejszych państw świata. Na jeden kilometr kwadratowy przypada tu ponad tysiąc mieszkańców. W kraju mieszka blisko 150 milionów ludzi. W sąsiedniej Mjanmie od połowy 2017 roku tysiące Rohingów straciło życie. Spalono ich wioski, a ocalali ruszyli w kierunku granicy z Bangladeszem. W ciągu kilku miesięcy w strefie przygranicznej osiedlił się blisko milion uchodźców.
Garść informacji:
- ONZ od początku nazywa prześladowania Rohingów czystką etniczną
- Rohingowie to dziś najbardziej prześladowana grupa etniczna
- w pobliżu miasta Cox’s Bazar znajduje się największy na świecie obóz dla uchodźców, liczący ok. 920 000 ludzi
- 55% ludności w obozie to dzieci
kilkudziesięciu
22 marca około godz. 15:30 czasu lokalnego w największym na świecie obozie dla uchodźców w Cox’s Bazar, gdzie od 2 lat działa nasze centrum dziennej opieki, wybuchł pożar, który strawił dużą część obozu.
Po kilkunastu godzinach ogień został ugaszony. Kurz opadł. Teraz pora na rachunek strat, które niestety przytłaczają. Camp 9 będący schronieniem dla 40 tysięcy mieszkańców praktycznie przestał istnieć. W wyniku pożaru, który objął również obozy ościenne, spłonęło ponad 9 tysięcy domów, pozostawiając bez schronienia ponad 45 tysięcy osób. W pożarze zginęło 15 osób, a 563 zostały ranne. Trwają poszukiwania kolejnych 429.
Centrum dziennej opieki, w którym pomoc, edukację i wyżywienie zapewnialiśmy codziennie kilkudziesięciu dzieciakom, obróciło się w pył. Na szczęście wszystkich naszych podopiecznych ewakuowaliśmy na czas.
Pora zakasać rękawy! Czas na szybką interwencję! Musimy pomóc ludziom, którzy choć praktycznie nie mieli nic, wczoraj stracili wszystko. Chcemy odbudować nasze centrum, bo wiemy jak potrzebne i ważne było dla dzieci, które nie znają życia innego niż obozowe. Pomożemy też sąsiadom w odbudowie domów.
Odbudowa centrum wraz z wyposażeniem, będzie nas kosztowała około 40 000 USD, czyli 155 000 złotych. Za każde dodatkowe 350 USD odbudujemy jeden szałas, dając w każdym schronienie dwóm rodzinom. Dużo, ale nie da się przeliczyć na złotówki ani dolary, ani bengalskie taka szczęścia kilkudziesięciu dzieciaków, które przychodziły do centrum codziennie. U nas czuły się bezpieczne, zdobywały wiedzę, zaspakajały głód. Miały czas na relaks, co zwłaszcza dla dziecka żyjącego od lat wraz z rodzicami w obozowej paraniewoli, jest absolutnie priorytetową sprawą. Dziś wszyscy oni przyszli na zgliszcza po naszym (swoim!) centrum. Stracili ostatni powód do radości, ale z Wami szybko im je odbudujemy.
Pomożecie?