Bangladesz
Jest jednym z najbardziej zaludnionych i zarazem najbiedniejszych państw świata. Na jeden kilometr kwadratowy przypada tu ponad tysiąc mieszkańców. W kraju mieszka blisko 150 milionów ludzi. W sąsiedniej Mjanmie od połowy 2017 roku tysiące Rohingów straciło życie. Spalono ich wioski, a ocalali ruszyli w kierunku granicy z Bangladeszem. W ciągu kilku miesięcy w strefie przygranicznej osiedlił się blisko milion uchodźców.
Garść informacji:
- ONZ od początku nazywa prześladowania Rohingów czystką etniczną
- Rohingowie to dziś najbardziej prześladowana grupa etniczna
- w pobliżu miasta Cox’s Bazar znajduje się największy na świecie obóz dla uchodźców, liczący ok. 920 000 ludzi
- 55% ludności w obozie to dzieci
kilkudziesięciu
Wydawało się, że limit nieszczęść, które spadły na mieszkańców obozu w Cox’s Bazar został już dawno wyczerpany. Niestety seria tragedii trwa. W marcu gigantyczny pożar obozu, teraz wywołana przez coraz bardziej niszczycielskie monsuny powódź, która sprawiła, że część obozu znalazła się pod wodą.
Okaleczeni, przerażeni, obdarci z godności i pozbawieni wszelkich praw Rohingowie dokładnie cztery lata temu uciekali przed niewyobrażalnym okrucieństwem, przed maczetami i karabinami w rękach szaleńców. Pokazowa akcja birmańskich generałów pod hasłem „operacja antyterrorystyczna” nie była niczym innym jak czystką etniczną muzułmańskich Rohingów. Według raportu Lekarzy Bez Granic, w ciągu kilku sierpniowych dni 2017 r. zginęło przynajmniej 7600 osób, w tym 730 dzieci. Ze zdjęć satelitarnych przeanalizowanych przez Human Right Watch wynika, że w prowincji Północny Rakhine doszczętnie zniszczonych zostało 288 wiosek. Do dziś teren zamieszkały kiedyś przez Rohingów jest niedostępny dla obserwatorów międzynarodowych.
Ci, którzy ocaleli, uciekli do sąsiedniego Bangladeszu. Mieszkają w największym na świecie obozie dla uchodźców, liczącym ponad milion mieszkańców. Nie mają podstawowych praw, w tym obywatelstwa, możliwości edukacji, pracy, posiadania pieniędzy. Tkwiąc od lat w urągających godności warunkach, zdani jedynie na pomoc organizacji międzynarodowych, doświadczają kolejnych tragedii.
W marcu Camp 9 będący schronieniem dla blisko 60 tys. uchodźców praktycznie przestał istnieć. Spłonęło ponad 9 tys. domów, pozostawiając bez dachu nad głową ponad 45 tys. osób. W pożarze zginęło 15 osób, a 563 zostały ranne. Ponad czterystu nie udało się odnaleźć, w tym siedmioletniego syna Nur Bano, naszej podopiecznej.
Ci ludzie za dużo już widzieli i za dużo wycierpieli. W ostatnich tygodniach doświadczył ich kolejny kataklizm. Setki szałasów znalazło się pod wodą w wyniku intensywnych opadów monsunowych. Powódź i osuwające się zbocza wzgórz, na których położony jest obóz, spowodowały śmierć 8 osób, w tym 4 dzieci. Nasi współpracownicy na miejscu donoszą, że w niektórych miejscach wody jest tak dużo, że mieszkańcy w obawie o życie najmłodszych dzieci umieszczają je w garnkach, miskach i próbują przedostać się w bezpieczniejsze miejsca, przenosząc je na głowie przez miejsca, gdzie woda sięga im do szyi.
Pod wodą znalazł się również teren, na którym trwały przygotowania do odbudowania naszego centrum dziennej opieki dla dzieci. Wstrzymaliśmy prace i udzielamy pomocy rodzinom w najtrudniejszej sytuacji.
Bardzo potrzebujemy dziś Waszej solidarności. Ci ludzie jej potrzebują. Najbliższe dni mają przynieść kolejne intensywne opady. Wody wciąż przybywa. Prosimy dołączcie do zbiórki i pomóżcie ludziom, którzy po raz kolejny stracili w życiu wszystko. Nasz cel to 20 000 zł, ale każde dodatkowe wsparcie pozwoli nam dotrzeć z zapasami żywności i artykułami pierwszej potrzeby do jeszcze większej liczby osób. Kiedy woda opadnie, mieszkańcy obozu będą potrzebowali również naszej pomocy w odbudowie zniszczonych schronień.
fot. Naing Oo /Twitter/, Mustafa Shafiul