Codziennie ratujemy życie dziesiątkom ludzi
Gdzie pomagamy?
W wiosce Ntamugenga w prowincji Kivu Północne mamy pod opieką szpital. To od lat wyjątkowo niebezpieczny region świata: bandyci, rebelie, niepokoje społeczne i ciągle wisząca na włosku wojna. Pacjentów wciąż przybywa.
Dla dziesiątków tysięcy ludzi jesteśmy jedynym ośrodkiem opieki zdrowotnej w promieniu kilkudziesięciu kilometrów (chorych przynoszą nam nawet z Ugandy).
Szpital prowadzony jest przez polskie siostry od aniołów. Zdaje się, że nie znają one sytuacji, o której można by powiedzieć, że jest beznadziejna, choć wiedzą, czym jest huk wybuchających moździerzy. W ostatnich miesiącach 2022 r. znów doszło do starć zbrojnych, przez nasz szpital przechodziła linia frontu, a wiosce rozgrywały się najbardziej zaciekłe walki. Tysiące uchodźców schroniło się wówczas na terenie szpitala i w misji sióstr. Obecnie nasz szpital znajduje się na terenach okupowanych.
Trudno też uwierzyć, ale w tej małej wiosce w górach, do której nie dojedzie samochód bez napędu na cztery koła, spotkało się kilku doskonałych fachowców, którzy oprócz tego, że ratują zdrowie, są dla reszty przykładem, że nadzieja umiera ostatnia. Szpital to dla nich całe życie.
Jak pomagamy?
W szpitalu mamy 90 łóżek. Rocznie zapewniamy ponad 14 500 przyjęć ambulatoryjnych, ok. 3200 hospitalizacji, 950 porodów (w tym 1/3 przez cesarskie cięcie), leczenie 7000 osób chorych na malarię, ponad 610 transfuzji krwi. Rocznie to ponad 27 000 procedur medycznych.
Płacimy pensje personelowi, kupujemy mleko terapeutyczne, leki, sprzęt. Wszystko to odbywa się w warunkach, które europejskim lekarzom trudno byłoby sobie wyobrazić. Codziennie ratujemy życie dziesiątkom ludzi.